Sztuka niejedno ma imię… |
Wpisany przez Redakcja |
czwartek, 28 listopada 2013 13:41 |
Kordonki, mulina, kanwa, wzory… dla niewtajemniczonych brzmi to niczym sekretny kod, tymczasem są to słowa-klucze, które pomagają zrozumieć pewną sztukę, banalną z pozoru, a jednak godną podziwu. Szydełko, haft, wyszywanka – czy komuś ogóle w kojarzą się one ze sztuką? Być może niewielu, a tymczasem śmiało można by nazwać je dziełami sztuki, a ich autorów – artystami. Czy bowiem dzieła znajdziemy tylko w muzeum lub galerii i czy artystami są tylko ci, którzy dzierżą w dłoni pióro, pędzel lub dłuto? Może jednak powinniśmy nieco skłonić głowę i zajrzeć pod dach pozornie zwyczajnego człowieka, aby odkryć, że i tam znajdują się wywołujące nasz zachwyt rzeczy, które on sam stworzył. Sztuka wszak niejedno ma imię – pozwólmy więc sobie na poznawanie kolejnego z nich i czerpanie z tego przyjemności, mądrości oraz inspiracji do własnych działań. Całość rozmowy oraz zdjęcia w rozwinięciu.... Drzwi do świata tej haftowanej sztuki uchyli nam rozmowa z panią Krystyną Sulimir, która swój wolny czas poświęca na ten właśnie rodzaj twórczości. Joanna Guzikowska: Może zacznę od takiego pytania: czy pani się zajmuje wyszywaniem, czy haftowaniem – czy może jest obojętne, jak to nazwiemy? J.G.: I pani tym wszystkim się zajmuje? J.G.: A czy od dawna pani haftuje, wyszywa, szydełkuje? Czy coś jest ulubione? J.G.: Przyznam, że ja jestem amatorem tego rodzaju sztuki, więc tak naprawdę nie wiem, o co chodzi z owymi krzyżykami i innymi rzeczami związanymi z haftowaniem etc. J.G.: Nie, przynajmniej za moich czasów nie. J.G.: Rozumiem, czyli traktuje to pani bardziej jako hobby, sposób na spędzenie wolnego czasu? J.G.: Pytam o to, ponieważ niektórzy traktują takie zajęcie jako dodatkowe źródło dochodu i takie wyszywanki, hafty np. sprzedają, robią je na zamówienie. Niektórzy też robią takie rzeczy dla znajomych – czy pani może obdarowuje kogoś swoimi wyszywankami, haftami itp.? J.G.: To na pewno musi być duża radość dla kogoś, kto otrzyma taki osobisty prezent? J.G.: A proszę mi powiedzieć, czy trudno jest się rozstać z takim własnym dziełem? Mam koleżankę, która również zajmuje się wyszywaniem i ona twierdzi właśnie, że gdy człowiek tak dużo czasu i pracy poświęca takiej rzeczy, wtedy przywiązuje się do niej emocjonalnie i trudno mu się z nią rozstać. Trudno tak po prostu to komuś oddać – wypuścić swoje dzieło z rąk? J.G.: Ale można się emocjonalnie przywiązać do takiego dzieła? J.G.: Tak jak powiedziałam wcześniej – takie wyszywanie, haftowanie lub szydełkowanie muszą zajmować dużo czasu. Czy nie myśli pani niekiedy podczas robienia którejś z tych rzeczy, że traci właśnie ten czas, że mogłaby poświęcić go na coś innego – być może pożyteczniejszego? Nie denerwuje się pani przy tym? J.G.: Podziwiam. Mnie się wydaje, że denerwowałabym się przy takiej pracy – że coś mi nie wychodzi, że mogłabym to zepsuć. Czy łatwo jest zniszczyć taką wyszywankę, haft itd. – czy wystarczy np. pociągnąć jakąś nitkę, wszystko się pruje i trzeba robić od początku? J.G.: O, obraz Faustyny ,,Jezu, ufam Tobie” – piękny. Czy podczas wyszywania takiego obrazu trzeba trzymać materiał na czymś sztywnym? Trzeba mieć jakąś podpórkę? J.G.: Czyli to jest jakiś gotowy rysunek, który pani tylko wypełnia? Czy pani sama robi jakieś projekty? J.G.: Jest to więc bardzo czaso- i pracochłonne, ponadto trzeba być bardzo precyzyjnym podczas takiego wyszywania. J.G.: Precyzyjność, dokładność i cierpliwość są, bez wątpienia, potrzebne w tego rodzaju pracy ręcznej, myślę, że trzeba być też bardzo delikatnym – i tutaj nasunęło mi się takie pytanie: czy może wcześniejsze pani doświadczenie zawodowe jako stomatologa pani w tym pomaga? Przecież dentysta musi być precyzyjny, dokładny i, bądź co bądź, cierpliwy. J.G.: Tworzy pani piękne rzeczy, wymagające wrażliwości – proszę powiedzieć, czy traktuje to pani może jako dar od Boga? Niektórzy nawet najmniejsze zdolności postrzegają właśnie jako dar od Boga, inni zaś swoje talenty uważają za coś takiego ot zwyczajnego. Pani ma jakiś szczególny stosunek do tego? J.G.: A kiedy pani wykonuje taki obraz, zwłaszcza naznaczony akcentem religijnym, czy traktuje pani to jako swego rodzaju modlitwę? J.G.: To najważniejsze, że sercem. To piękne. J.G.: Ale to chyba nie tylko w tym przypadku, chyba wszystkie rzeczy, które pani robi – wyszywa, haftuje, szydełkuje – to robi z sercem? J.G.: Wymaga to cierpliwości – czy ta cierpliwość jest szczególnie, można by powiedzieć, próbowana w jakimś najtrudniejszym momencie, chodzi mi głównie o to, czy jest jakiś taki najtrudniejszy etap pracy z kanwą, szydełkiem etc., jakieś najtrudniejsze przejście? J.G.: To najlepszy dowód na to, że pozory mylą. Wydaje się, że to takie łatwe, że im mniej kolorów, tym łatwiej powinno się to robić, tymczasem jest inaczej. Niezaprzeczalnie jest to więc szkoła cierpliwości i dokładności.A czy te służące do wyszywania nici można kupić w każdym sklepie czy tylko w jakimś ze specjalnymi akcesoriami? J.G.: Słyszałam – nie wiem, czy to prawda – że jest to dość drogie hobby, że dość dużo trzeba wydać, gdy się chce kupić wszystkie potrzebne do tego rzeczy? J.G.: A później taki skończony wzór oprawia się w jakąś ramkę? J.G.: Czy coś takiego można uprać, czy może jednak zniszczyłoby się w praniu? J.G.: Czy takie wyszywanie wymaga siły, czy raczej przeciwnie? J.G.: Tak, właśnie chciałam powiedzieć – a właściwie powtórzyć stwierdzenie z początku naszej rozmowy – że to w takim razie bardzo czaso- i pracochłonne zajęcie. J.G.: Niewątpliwie. Satysfakcję odczuwa zarówno ta osoba, która robiła daną wyszywankę, jak i ta, która została tym dziełem obdarowana. J.G.: Chciałabym jeszcze zapytać, czy ma pani może jakieś ulubione motywy, tematy? Najwięcej widzę na ścianach kompozycji kwiatowych lub takich z akcentem religijnym. J.G.: A czy można kupić wzory jakichś słynnych obrazów? J.G.: Ileż można pięknych rzeczy zrobić samemu, tak jak pani. Jeżeli tylko się chce – ale czy to na pewno wystarczy, czy każdy może się tego nauczyć? J.G.: Może na koniec naszej rozmowy poproszę uprzejmie o możliwość sfotografowania kilku pani prac? Warto i w taki sposób uwiecznić te wspaniałe dzieła. Niechaj i czytelnicy nacieszą oczy pięknymi widokami pani wyszywanek. J.G.: Proszę jeszcze, już zupełnie na koniec, powiedzieć – poleciłaby pani takie zajęcie wszystkim jako sposób na spędzenie wolnego czasu, na odprężenie się, na kształcenie cierpliwości i ćwiczenie dokładności? J.G.: Prezenty szczególne, bardzo osobiste i – można by rzec – głęboko nasączone uczuciem, jakby przelanym z palców na kanwę mieniącą się kolorami. Wielu z nas na pewno o takim prezencie marzy. Ja również bardzo cenię takie podarunki. Pani Krystyno, gratuluję zarówno talentu, który niewątpliwie pani ma, jak i cierpliwości do tego rodzaju pracy oraz ich owoców, jakimi są piękne haftowane i wyszywane obrazy, dzieła szydełkowe. Życzę dalszych sukcesów z kanwą i szydełkiem w dłoni.
Bardzo dziękuję za tę rozmowę. K.S.: Dziękuję bardzo.
|
Poprawiony: czwartek, 28 listopada 2013 13:55 |