Siostry Felicjanki z Chrobrza Drukuj
Wpisany przez www.chroberz.info   
wtorek, 31 stycznia 2012 15:03

Z cyklu „Czy wiesz, że...” przedstawiam kolejną bardzo mało znaną (w żadnych naszych regionaliach nie publikowaną) historię dotyczącą naszego Chrobrza. Związana ona jest ze Zgromadzeniem Sióstr Świętego Feliksa z Kantalicjo Trzeciego Zakonu Regularnego Świętego Franciszka Serafickiego (taka jest pełna nazwa zgromadzenia), popularnie nazywanego „felicjankami”, które jak się okazuje miały swój kilkuletni epizod w Chrobrzu. Więcej w rozwinięciu...


Felicjanki to zakon żeński, który powstał 21 listopada1855 roku w Warszawie założony przez bł. Marię Angelę Truszkowską (ogłoszona błogosławioną 18.04.1993r.). Fundatorem był ojciec Hieronim Koźmiński. Służbę swoją sprawują pod opieką Niepokalanego Serca Maryj, który jako dogmat ogłoszony został w 1854 roku przez papieża Piusa IX. Zgromadzeniu od samego początku przyświecają ideały świętego Franciszka z Asyżu.

Początkowo felicjanki zajmowały się wychowywaniem dzieci zwłaszcza najuboższych, a także opiekowały się chorymi i bezdomnymi w podeszłym wieku w zakładach i w domach prywatnych. I właśnie z tą głównie działalnością wiąże się pobyt zakonnic w Chrobrzu. Ale po kolei.

W 1861 roku Komitet Ochron w Krakowie wyraził zgodę aby do jego oddziału na ulicy Wesołej sprowadzić siostry Felicjanki. Na czele „ochronki”, którą objęły, a na którą składał się mały domek z ogródkiem, stał ksiądz Albin Dunajewski (późniejszy biskup krakowski, który przekazał do kościoła w Chrobrzu relikwie świętego Jana Kantego, znajdujące się w naszej świątyni po dziś dzień). Zresztą osoba biskupa Dunajewskiego, to temat na osobą historię, dodam tylko, że biskup więziony był w Špilberku (obecnie Republika Czeska)  za udział w ruchach niepodległościowych, na terenie Galicji.

Wracając jednak do Felicjanek, ich praca w „ochronce” w Krakowie była niezwykle trudna. Dość powiedzieć, że wskutek ruchów personalnych zarządzonych przez Zgromadzenie, liczba sióstr pełniących posługę zmniejszyła się z 3 do 2 zakonnic. Ksiądz Dunajewski w liście do Ojca Fundatora pisał: „...mam obowiązek przedstawić, Kochanemu Ojcu, że dwie Siostry nie tylko nie wystarczą, ale nawet zniszczą swoje siły zupełnie”.

Nie mniej jednak Dom pod wezwaniem św. Kajetana w Krakowie odegrał ważną rolę w historii Zgromadzenia.

W 1861 oku gdy Zakon Felicjanek prowadził już kilka domów z ochronkami nie tylko w miastach ale także na wsiach. Margrabina Paulina Apolonia Wielopolska z Potockich, w związku z objęciem przez swojego męża funkcji dyrektora Komisji Wyznań i Oświecenia Publicznego w rządzie Królestwa Polskiego,a później naczelnika rządu cywilnego i związaną z tym faktem przeprowadzką do Warszawy, postanowiła sprowadzi do Chrobrza siostry Felicjanki.

Jak pisała w swoich wspomnieniach  Matka Generalna Zgromadzenia SS. Felicjanek S.M. Bonawentura "...nie chcąc ludu swego zostawić osieroconego, będąc dla nich prawdziwą matką i opiekunką, zapragnęła sprowadzi Siostry, by ją zastąpiły, tak wpływem moralnym, nauczaniem dzieci, jak również niesieniem pomocy chorym po chatach i przychodzących do nich po radę".

Pisze dalej: "Ludek ten, doznając wiele dobrodziejstw od swojej kolatorki, z niezmierną radością i wdzięcznością przyjął Siostry. Dzieci licznie do ochronki przysyłali, rano i po południu młodsze, wieczór starsze dziewczęta i chłopcy, którzy chciwie uczyli się czytać i pisać; a tak pilnie zimową porą do ochrony się schodzili, że nawet w dzień ślubu i wesela państwo młodzi jej nie opuścili, lecz razem z innymi przyszli na naukę".

Siostry miały w Chrobrzu "pełne ręce roboty". Nie tylko uczyły dzieci i młodzież, czy też służyły radą, ale także zajmowały się chorymi, którzy zwożeni byli do Chrobrza z okolicznych wsi. W związku z tym przełożeni Felicjanek przysyłali do Chrobrza Siostry młodsze wiekiem.

Ogrom pracy na różnych płaszczyznach, który wykonywały zakonnice w Chrobrzu był doceniany przez miejscowe społeczeństwo. Kto mógł i jak mógł wspierał "ochronkę". Zarówno materialnie, jak i w inny sposób, m.in. co było w tamtych czasach bardzo ważne, dając tzw. podwody (czyli służąc darmowym transportem). A Siostry podróżowały często, zarówno do chory, jak do odległego miasta Pińczowa, z którego Siostry wyjeżdżały na praktykę do Warszawy. Pamiętajmy, że podróżować trzeba było wyboistymi, błotnistymi (jak pisano po pas w bagnie) gościńcami, które z dzisiejszymi drogami mają niewiele wspólnego.

Tak jak pisałem Siostry w Chrobrzu i okolicy cieszyły się dużym poważaniem, jednak jak to bywa w naszym społeczeństwie, znaleźli się i tacy którzy przeciwni byli działalności Felicjanek. Siostra Bonawentura, tak oto pisze "...znajdowali się jednak między nimi i bardzo przeciwni, tak Siostrom, jak i tym którzy do ochrony uczęszczali, wyśmiewając i prześladując ich. To też wielkiej trzeba było miłości Boga i bliźniego, żeby wytrwać na posterunku wśród tak licznych trudności i prześladowań [...] To też mimo tych przeciwności i trudności nie ustawały w gorliwej pracy".

Ciężkie chwile dla Sióstr z Chrobrza przyszły w okresie powstania styczniowego i bezpośrednio po jego zakończeniu. Władze carskie zakazały nauczania zakonnicom w Królestwie Polskim, dopuszczając jedynie opiekę nad chorymi. W tym trudnym czasie utrudniony był kontakt z przełożonymi Sióstr w Warszawie. Nie można było również swobodnie podróżować. W związku z tym siostrze Jadwidze, która była w Chrobrzu od początku istnienia „ochronki”, powierzono opiekę nad domami opieki oraz szpitalami w okolicach Chrobrza.

Na łąkach chroberskich 17 marca 1863 roku doszło do konfrontacji sił carskich z powstańcami dowodzonymi przez Mariana Langiewicza. Zdarzenia określane bitwą pod Chrobrzem przyniosły 5 zabitych i 20 rannych po stronie powstańców. Kolejny dzień przyniósł najkrwawszą bitwę powstania styczniowego po Grochowiskami. Ranni zarówno z jednej jak i drugiej strony trafili m.in. do szpitala w Pińczowie gdzie pomoc niósł im lekarz o nazwisku Gawroński oraz Siostry Felicjanki z Chrobrza, czego świadectwo daje Leon Preis – 16 letni strzelec, 4 kompani strzelców, który walczył zarówno pod Chroberz jak i pod Grochowiskami. W tej ostatniej bitwie został ciężko ranny. „...każdy sobie obrał grubą sosnę, z poza której mógłby dobrze walić, a sam być zakryty, lecz trudno było wytrzymać pod tym gradem kul, musieliśmy stanowisko zmienić; obie strony walczyły zacięcie ...- występuję prawą nogą, noga mi czegoś ścierpła, kolega Załuski powiada, że ci krew przez cholewę idzie, patrzę się, dziura w cholewie na przestrzał. Kulka przeszła mi przez mięśnie łydkowe, nie naruszając kości; ...

Po dalszych walkach ... ja dostałem jeszcze dwa pchnięcia w prawe udo i do reszty osłabłem; puściłem się więc dalej w las z resztkami rozbitków, i tak od drugiej po południu do czwartej staliśmy w ogromnym ogniu. ...

W Pińczowie ... w szpitalu już było 12 kolegów rannych i 6 Moskali przez kosynierów poharatanych, opatrywał nas Dr. Gawroński i siostry Felicjanki z Chrobrza. Rany nam się goiły dość prędko, ze mną było źle, bo żyły wszystkie były przerwane i tętna; musiano wycinać ciało poszarpane, żyły chwytać i zszywać jedwabiem, jednak w trzy miesiące już chodziłem”.

Zakonnice wypełniły więc słowa swojej Założycielki Siostry Angeli: „Wszystkim bez wyjątku nieście pomoc, do tego Was powołanie obo­wiązuje, aby nikogo nie wyłączać, bo każdy jest bliźnim naszym”

Po powstaniu styczniowym margrabia Wielopolski uwłaszczył włościan, a Siostrom Felicjankom w Chrobrzu odmówił pomocy w zakresie takim jak do tej pory. Zostawił im jednak dom oraz opał. Pozostały ciężar utrzymania zakonnic spadł na chroberskich gospodarzy. Niestety położenie chłopstwa w naszej okolicy też nie było „za wesołe”, dlatego Siostry musiały zacząć zarabiać i kwestować. Jednak problemy Felicjanek zaczęły się pogłębiać. Po upadku powstania rząd carski  ogłosił kasatę Zgromadzenia. Dekret wydany przez władze rosyjskie nakazywał rozejście się sióstr.

Mimo wszystko Felicjanki będąc posłuszne postanowieniom Zgromadzenia pozostawały w Chrobrzu jeszcze przez 5 tygodni, wiązało się to ze złudnym przekonaniem, iż dekret dotyczący kasaty nie dotyczy tzw. ochronek. Jednak 20 stycznia 1865 roku do Chrobrza przybyło dwóch urzędników powiatowych w asyście dwóch żandarmów. Siostra Bonawentura tak opisuje te dramatyczne chwile: „Dano znać do kościoła, gdzie Siostry były na Mszy Św.; było ich naówczas cztery. Z odwagą i ufnością w pomoc Bożą poszły do ochrony. Zapowiedziano im cel przybycia, odczytano ukaz i nalegano, aby natychmiast zdjęły habity i jako świeckie wyjechały. Pomimo kilkakrotnego nalegania Siostry stanowczo oparły się temu, mówiąc, że  nie zdejmą habitów, bo przed ołtarzem je włożyły. Rozbrojeni ich stanowczością pozwolili tylko kilka godzin do  wybrania się w drogę; ale gdy spostrzegły, że lud tłumnie  się schodził i żegnał z wielkim żalem i boleścią, przybyli w godzinę, nakazując, żeby w tej chwili Siostry wyjeżdżały,  nie odstępując, nie dozwalając żegnać się z nikim, zaledwie  mogły wejść na chwilkę do kościoła, a już wołano by prędko wsiadały. Nie dozwolili nawet wejść do domu jednego dla wzięcia posiłku i tak wśród zimna i deszczu musiały jechać pod konwojem do miasta powiatowego, o 5 mil odległego”.

Następnie Siostry otrzymały paszporty i zostały wyekspediowane do Warszawy. Tak zakończyła się niezwykle oddana posługa Sióstr Felicjanek w Chrobrzu i jego okolicach. Warto o nich pamiętać dlatego przytoczę imiona Sióstr, które z wielkim poświęceniem pracowały w Chrobrzu. Mało tego udało się dotrzeć do zdjęcia z tamtego okresu, na którym jest kilka Sióstr, które przebywały w naszej miejscowości. Zalazłem również kilka informacji o dalszych losach niektórych Sióstr. Jeśli czas pozwoli w tym roku udam się do Muzeum i Archiwum Marii Angeli Truszkowskiej w Krakowie i być może dzięki materiałom tam zgromadzonym uzupełnię dzisiejszą publikację.

1. Siostra Jadwiga,
2. Siostra Junipera (trafiła do Krakowa z końcem 1865 roku, został później wysłana, wraz z kilkoma Siostrami do Lwowa dla objęcia Zakładu św. Heleny),
3. Siostra Józefata (przybyła do Krakowa w pierwszej połowie 1866 r.),
4. Siostra Dyoniza (wprost z Chrobrza wyjechała do Krakowa, następnie do rodziców, a stamtąd po świecku przebrana dostała się do Warszawy),
5. Siostra Ludwina,
6. Siostra Filipina,
7. Siostra Celestyna (z Warszawy trafiła do Łowicza),
8. Siostra  Alojza,
9. Siostra Telesfora,
10. Siostra Ksawera,
11. Siostra Adjuta,
12. Siostra Walerja,
13. Siostra Dominika,
14. Siostra Aniela,
15. Siostra Fidelisa,
16. Siostra Pacyfika (Pacyfika Białowąs, zmarła w Warszawie 7 października 1866 na suchoty w wieku 26 lat – 6 lat w zakonie. Pochowana na warszawskich Powązkach – kwatera 180),
17. Siostra Marja,
18. Siostra Eustachja,
19. Siostra Cecylja,
20. Siostra Melanja,
21. Siostra Izydora (przybyła do Krakowa),
22. Siostra Wacława,
23. Siostra Paschalina.

Spowiednikami Sióstr byli miejscowi księża, Mikołaj Szmejdziński (zmarł w 1867 roku pochowany na cmentarzu w Chrobrzu, jego nagrobek został odnowiony z funduszy kwesty w 2007 roku), ksiądz Wincenty Gasiński, a także ksiądz Langier.

Po przyjeździe do Warszawy, Felicjanki z Chrobrza odszukały swoich przełożonych, a następnie kilka z nich wyjechało do Krakowa, gdzie Zakon otrzymał zezwolenie od władz austriackich na funkcjonowanie. W 1874 roku pięć sióstr wyjechało na zaproszenie księdza Józefa Dąbrowskiego  do Stanów Zjed­no­czonych, by podjąć pracę wśród emigrantów polskich.

W przypadku tego typu tematów związanych z naszą miejscowością nasuwa się pytanie: Gdzie dokładnie w Chrobrzu mogła istnieć ta „ochronka”? Po krótkiej analizie można odrzucić ulicę przy której znajduje się obecnie m.in. szkoła podstawowa, ponieważ zabudowa tego obszaru Chrobrza rozpoczęła się w latach 50-tych XX wieku. Instytucje takie lokowano zazwyczaj blisko kościoła. W latach międzywojennych tzw. dom starców, na który łożyła Zofia Wielopolska zlokalizowany był w Chrobrzu na placu (1), znajdującym się przy ulicy wiodącej do kościoła (za obecnym sklepem GS „Samopomoc Chłopska”). Budynek ten położony był na pagórku, na posesji należącej do Doroza.

Jeden z ostatnich tropów prowadził do budynku bezpośrednio graniczącego z placem kościelnym (2). Murowany z czerwonej cegły, na przestrzeni lat pełniący różnorodne funkcje na rzecz społeczności chroberskiej. Jednak udało się dotrzeć do dokumentów, które jednoznacznie mówią, że budynek ten został wybudowany w 1909 roku na miejscu starszego - drewnianego.
Z przekazów ustnych, które zachowały się w niektórych rodzinach chroberskich, m.in. pani Bani (mieszka na tzw. Podzamczu) wynika że "ochronka" miała swoją "siedzibę" na tzw. Glinikach, w pobliżu obecnych posesji Adamczyków i Gajosińskich.

Autor: Paweł Bochniak, chroberz.info